Pechowe szczęście
Od czasu do czasu lubimy sobie z Lubym wyskoczyć gdzieś na parę dni, co by naładować baterie i psychicznie się zresetować. Odpoczynek od kociego futra też jest mile widzianym dodatkiem. Tym razem długi weekend majowo-czerwcowy zaplanowaliśmy w Poznaniu. Zostało nam jeszcze parę miejsc, których nie odwiedziliśmy poprzednio. Luby znalazł miejscówkę na znanym portalu, z książką w nazwie i zarezerwował dużo wcześniej. Nadszedł wyczekiwany czwartek, dzień wyjazdu, wszystko oczywiście siedemnaście razy sprawdzone czy niczego nie zapomnieliśmy, czy kot nie schował się w torbie, czy jednak naprawdę wszystko mamy i czy jeszcze nie dopchnąć kilku ciuchów (jak na kobietę wypada - próbowałam zabrać pół szafy - żeby potem powiedzieć, że i tak nie mam się w co ubrać). Oczywiście wiedziałam, że czegoś i tak zapomnimy, ale od tego jest karta płatnicza, więc zawsze sobie poradzimy. Przed wyjazdem jeszcze tankowanie i myjnia, przecież samochód musi ładnie wyglądać, co tam że po drodze zgar...