Life is a bitch
Chyba każdemu z nas kiedyś przeszło przez myśl co o nas inni, taka ludzka ciekawość czy próżność. Mnie dane było się tego dowiedzieć, może nie w sposób jaki bym oczekiwała, ale dzięki temu było dość szczególne doznanie, które pamiętam do dzisiaj. I wspominam całą sytuację z uśmiechem. Jaki czas temu pracowałam w szanownym przybytku zwanym MOPS jako szacowna pani informatyk (czyli przynieś - podaj - pozamiataj - wszystko co ma więcej niż jeden przycisk należy pod informatyka, w tym kuchenka mikrofalowa również). Mało kto wiedział gdzie pracuję, a tym bardziej już na jakim stanowisku. A nie byłabym sobą gdybym nie pracowała na dwóch etatach, bo przecież jeden etat jest taki passe. Więc codziennie popołudniami dobijałam się prowadzeniem firmy. Sąsiad prowadzący firmę w lokalu obok zatrudnił Panią do prowadzenia papierkowej roboty i przyjmowania Klientów, taką typową sekretarkę przez duże S. Pani była całkiem sympatyczną i nieszkodliwą osóbką (taki york w wydaniu ludzkim) pomija...