Grzejniczku i nie opuścisz mnie aż do śmierci

Wczorajszy poranek, godzina zbyt wczesna, żeby normalny człowiek już poprawnie funkcjonował bez kawy, czyli ósma rano. Leżę sobie wygodnie w łóżeczku, mam całe dla siebie, bo Luby już wyparował z domu, jest mi cieplutko i przytulnie... z półsnu wyrwał mnie domofon... do jasnej cho... kogo o tej porze....

Uff Młoda była w domu, więc nie musiałam swoich zacnych czterech liter ruszać z mojego łóżeczka. Słyszałam tylko jak pytała: "Ale na pewno???". Pytam się co i jak. Hydraulicy. Hydraulicy?!!! że jak, o tej porze? Spróbowałam z odmętów pamięci odnaleźć szufladkę pt." telefony i zgłoszenia", ale tam nic na temat hydraulików nie było. Założyłam więc, że pewnie to nie do mnie, tylko wygodnie im tak sobie było zadzwonić. 

Ale jakieś parę minut później coś się dobija do drzwi. W miarę moich skromnych możliwość o tej porze bez kawy, wyskoczyłam z łóżka, żeby szybko coś na siebie wciągnąć, koszulka była, ale spodnie też by się przydały. Wciskając nogę w drugą nogawkę załapałam, że zakładam je na lewą stronę i z tyłu mi dyndają piękne białe metki, jak ogon u jakiegoś kicajca, no nic musiało tak już zostać, co najwyżej bym tyłkiem cały czas do ściany chodziła. 

Dobieeełam do drzwi starając się nie zabić o nogawki, bo jeszcze nie zdążyłam ich do końca wcisnąć. W biegu uświadomiłam sobie, że jeszcze się w lustrze nie widziałam, Panowie będą mieli piorunujący poranek. Oczami wyobraźni przejrzałam się w lustrze i wyszło mi mniej więcej, że pewnie wyglądam, jak Fiona w nocnej postaci po kilku dniach imprezy z fryzurą modną w latach dziewięćdziesiątych, czyli na cebulę. Nic, o ten porze przychodząc do mnie, robią to na własne ryzyko.

Otworzyłam drzwi, zaciskając kciuki, żeby nie było aż tak źle i powitałam ich typowym " eeeeee? ". Panowie niczym, nie zrażeni (czyli nie było tak źle) oświadczyli, że oni do zimnych grzejników, że zgłoszenie mieli. Zawiesiłam się na kolejnym "eeeeee?" (tyle rano bez kawy umiem) i myślę, jakie zimne grzejniki, jakie zgłoszenie. Przecież ja w tym roku nie tknęłam grzejnika żadnego, przecież jest ciepło! Panowie na moje wymowne i wiele mówiące "eeee?" zrobili zdziwione miny i pytają się czy to taki, a taki adres. Hmm no tak, chyba nie pomyliłam mieszkań.... Wydobyłam więc z siebie tym razem "Eheee". Podrapali się po głowach i patrzą się na mnie, czy to na pewno ten adres, bo oni mają pod taki adres zgłoszenie. Owszem, rano, jak bez kawy itd. ale chyba jeszcze wiem, pod jakim adresem mieszkam... chyba..... Chyba mi uwierzyli, bo przeprosili i poszli niżej drapiąc się po głowie... i dyskutując czy to ten adres, cóż te rozważania pozostawiłam już im.

Wdrapałam się jeszcze na pięć minutek pod ciepłą kołderkę, tak na chwilkę i co ? I znowu zaspałam, cholerne pięć minutek. 
Ale historii nie koniec, wczoraj nawiedziła nas sąsiadka z mieszkania pod nami. Jej zimno!!! Patrzę po sobie, ja w koszulce na krótki rękaw, okna pouchylane, gorąco, że upiec się można. Sąsiadka opatulona kocem, zimno, jej grzejniki nie grzeją! To znowu nasza wina, bo nie odpowietrzyliśmy i złorzeczy pod naszym adresem. Na myśl nam nie przyszło, że w momencie gdy jest tak ciepło, ktoś może grzać. No nic, Luby poodkręcał odpowietrzacze, coś tam psyknęło, ale pewnie i tak sąsiadka nas znowu odwiedzi, bo grzejniki zimne!!! jak co roku :D. 

Już wiem skąd ci hydraulicy, pewnie sąsiadka zgłosiła zimne grzejniki i od razu wysłała ich do nas, bo to jak zawsze nasza wina :D ;P

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it