Posty

Węgierskie smerfy

Obraz
Około roku temu byłam na wakacjach na Węgrzech, taki trip objazdowy Europy. Trochę czasu minęło, ale ta historia nadal wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Kto był kiedykolwiek na Węgrzech to wie, że oni bardzo lubią oszczędzać na oznakowaniu drogowym. Ni mniej ni więcej ich znaki są małe i bardzo rzadko wymieniane, po co komu kolorowy znak przecież daltonista też lubi jeździć samochodem. Ale największą dozę kreatywności przejawiają wybierając miejsca, gdzie je umieszczają, przecież słupek metalowy to koszt, a obok takie ładne drzewo rośnie albo stoi lampa uliczna. Tak więc kierowca może nabyć dodatkowego skilla polegającego na wyszukiwaniu znaków drogowych. Pech chciał, że autostrada, którą jechałam akurat na danym odcinku była remontowana, więc GPS pokierował mnie objazdem zwykłą drogą krajową. Co ważne rzeczona droga biegła wzdłuż torów kolejowych, przez które co jakiś był przejazd drogowy. Jadę sobie szeroką drogą, a tu osobnik z prawej prawie we mnie wjeżdża i dziad jeszcze trąbi. No...

Poradnik travelmaniaka - Pieniny odcinek 5

Obraz
Kolejny dzień w Pieninach zaczęliśmy od przepysznego śniadania, przygotowanego przez naszą kochaną gospodynię. Tym razem był to domowe, pieczone rano, bułeczki i zestaw siedmiu dżemów również wyrobu domowego. Idealne śniadanie na kolejny dzień pełen wrażeń. Pogoda zapowiadała się wyśmienicie więc tym razem wybraliśmy miejsce, gdzie po kilku intensywnych dniach mogliśmy się zrelaksować, wygrzać na słoneczku i podziwiać widoki.  Niedaleko miejscowości w której się zatrzymaliśmy znajduje się góra Wdżar, z której można podziwiać panoramę i na Tatry i na Jezioro Czorsztyńskie. Nie ma takiej ilości zdjęć, która by oddała wyjątkowość tego miejsca.Na szczycie góry znajduje się urocza ławeczka zakochanych, na której spędziliśmy kilka godzin, pasąc oczy widokami, wygrzewając się w wiosennym słoneczki i relaksując się ciszą.  W przerwie od odpoczynku zwiedziliśmy wąwóz papieski i kamieniołom, znajdujące się na samej górze. Do wąwozu warto się wybrać, gdyż rośnie tam mnóstwo paproci rozrz...

Poradnik travelmaniaka - Pieniny odcinek 4

Obraz
Pieniny, Pieniny i jeszcze więcej Pienin..... Nie można mówić byciu w Pieninach bez wizyty w Szczawnicy i łyczka leczniczej wody. Tutaj przypomina mi się nasza wizyta w Szczawnicy sprzed 15 lat. Oj my naiwni! Wtedy pierwsze co, to pognaliśmy po spływie Dunajcem do pijalni wód leczniczych. Z przekonaniem, teraz już wiem, bardzo naiwny, że woda lecznicza będzie niczym ambrozja. Pyszna, orzeźwiająca w ten upalny dzień, cud, miód i orzeszki, jak to się mówi. HA! Nic bardziej mylnego. Pierwsze zdziwienie, że w pijalni woda nalewana jest ze zwykłych kranów do plastikowych kubeczków. Nic nadzwyczajnego, zwyczajność do potęgi n-tej. Ale przecież nie należy osądzać książki po okładce, a w tym wypadku wody po kubeczku. Jednak w tym przypadku, cóż, pierwszy osąd był poprawny. Pierwszy łyk i bleeeeh, paskudne, gorzkie, metaliczne i totalnie niesmaczne, niepijalne, odrdzewiacz do rur pewnie smakowałby lepiej. Jak rzecze od dawien dawna, znane prawo, nie ma smacznych, zdrowych rzeczy *. Ale mina Lub...

WrocLove na wariackich papierach

Obraz
Zbliżał się długi weekend, a mnie powoli zaczęła przerażać wizja czterech dni w domu. Dwa jeszcze, ale cztery to stanowczo za dużo. Jakiś czas przed pandemią Luby wspominał, że może kiedyś się do Afrykarium we Wrocławiu wybierzemy, więc w sumie, hmm czemu nie?   Pozostało mi tylko trzymać kciuki, żeby na ostatnią chwilę udało mi się znaleźć jakiś nocleg. Bo pomysły na ostatnią chwilę są najlepsze, tak samo jak wyprawy bez planu zwiedzania :) Po ogarnięciu biletów do Afrykarium i zarezerwowaniu apartamentu na jedną noc pozostało się tylko spakować.  Jak zwykle plan pod tytułem wstajemy wcześnie rano, żeby wyjechać jak najszybciej, nie został zrealizowany, bo łóżko miało magiczną zdolność przytulenia się do nas. Ale przecież wolne jest od tego, żeby na wszystko mieć czas i się nie spieszyć. W pierwszej kolejności obraliśmy kurs na atrakcję wyjazdu - Afrykarium. Kochany GPS przeciągnął nas przez cały Wrocław, wszelkimi możliwymi uliczkami, aby na końcu wpakować nas w prawie dwuki...

Kostek

Obraz
Cierpliwie ponad dwa lata oszczędzałam na pracowniczej karcie sportowej, aby zakupić sobie wymarzony rower. Po tygodniu eksperymentów jak zapłacić tym wytworem szatana, w końcu udało mi się ów pojazd dwukołowy nabyć. Z Lubym więc udaliśmy się po podstawowe zakupy w typie kask, bo Luby bez tego mi nawet chyba posiedzieć na rowerze by nie pozwolił :P* Do tego jeszcze inne, niezbędne gadżety, jak lampki itp. i byliśmy gotowi do wyprawy.    Na pierwszy raz, trasa niezbyt wymagająca, leśna, dookoła stawów, ale bez szaleństw w stylu wertepy i totalny cross. Tak, żeby usiąść na czterech literach ( i nie mówię tutaj o uchu) następnego dnia w pracy. Przygotowani, pozytywnie nastawieni piękną pogodą wyruszyliśmy w trasę. Pierwszy podjazd, nawet nie w lesie, nawet jeszcze dobrze się nie rozpędziliśmy, pagórek na trawie i Lubemu udało się skręcić kostkę. O ironio, tak kostkę na rowerze (na jego obronę, że przerzutni nie takie, że równowaga itd., czyli jednym słowem tylko on tak potrafi). ...

Poradnik travelmaniaka - Pieniny odcinek 3

Obraz
Po intensywnych wyprawach, mimo, że Pieniny to nie słynne i chyba przereklamowane Tatry, dwa dni drapania się pod górę dały nam w kość. Nastał czas na regenerację, a że siedzenie w ogrodzie cały dzień i czytanie ebooka to dla mnie za dużo (Moja wrodzona nadpobudliwość po dwóch godzinach mówi mi, że już wystarczy, że tam czeka przygoda :D) Kierunek - Czorsztyn - Niedzica Kto był w Pieninach, ten wie, że Zamek w Niedzicy i Zapora to punkt obowiązkowy do odwiedzenia. W przypadku tej wyprawy dosyć ważne jest, aby wybrać dzień kiedy pogoda będzie dopisywać. Dzięki temu mogliśmy podziwiać różnicę kolorów wody wypływającej z zapory. Chociaż uprzednio musiałam aż Luby trzaśnie wszystkie fotki vel artystyczna dusza. Później tylko parędziesiąt schodków do góry i tadam Zapora w całej swojej okazałości.  Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie polazła na murek, żeby zrobić zdjęcie takie samo jak piętnaście lat temu. To samo miejsce i ten sam murek i oczywiście dostałam opieprz do miłego pana na...

Poradnik travelmaniaka - Pieniny odcinek 2

Obraz
Z cyklu poradnik amatora, czyli zwiedzamy coś pierwszy raz. Pieniny - słowo się rzekło więc ciąg dalszy tygodniowej wyprawy w Pieniny. Pierwszy dzień zakończyliśmy wyprawą na zachód słońca z przygodami, ten wpis już popełniłam :) * Drugi dzień postanowiliśmy spędzić również intensywnie, aby wykorzystać siły które nam jeszcze pozostały.  Kierunek - Trzy Korony Jak już wcześniej wspominałam miejscowość w której się zatrzymaliśmy - Krościenko nad Dunajcem położne jest tuż przy szlakach. Do szlaku na Trzy Korony od naszego apartamentu mieliśmy pięć minut spacerem. Wbrew pozorom jest to duży plus, nie traciliśmy czasu na dojazd i nie mieliśmy problemu z szukaniem parkingu. A niestety jak już się wielokrotnie przekonałam parkingi w Polsce przy atrakcjach turystycznych to mityczne byty albo bardzo drogie.  Jak już wiadomo Pieniny mają to do siebie, że są szybkie i intensywne. Szlak z Krościenka prowadzi piękna trasą widokową z której podziwialiśmy Krościenko widziane z lotu ptaka, wa...