Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Słodkie życie

Obraz
Czas akcji: wieczór Osoby: Ja & luby  Miejsce akcji : Sypialnia Nie nie nieeeee, nie będzie o tym wy zbereźnicy myślicie. Będzie o słodkościach, takich zwykłych, jadalnych, a sio brudne myśli do wanny. Ot zachciało mi się coś słodkiego. A że ostatnio wciągam same warzywa, owoce i temu podobne dziwne twory, postanowiłam sobie dogodzić jakimś maluteńkim cukiereczkiem. W zawiązku z tym iż młoda przypomina cookie monstera ( i nie z wyglądu - o dziwo!) musiałam pochować w różne miejsca słodkości i co za tym idzie po prostu zapomniałam, gdzie to wszystko schowałam. To jak w przypadku pirata, który pozostawi na wyspie wszędzie krzyżyki, no bo po co chować w jednym miejscu. Zabrałam się więc ochoczo do szukania, bo wizja pysznego, słodkiego cukiereczka wręcz mnie prześladowała.  Przekopałam wszystkie szuflady w komodzie, całą szafę i znalazłam wszystko począwszy od chipsów skończywszy na czekoladzie, ale cukierków niet. Młody postulował, żeby się zadowolić czekola...

AAAAA pająk

Obraz
Chyba nie jestem jedyną kobietą na świecie, która na widok pewnych stworzeń reaguje dość nerwowo, wydając z siebie tony o wysokości mogącej spokojnie zdezintegrować nie jedną szybę czy szklankę czy kieliszek. Nie to żebym od razu biegła po pochodnię i stos układała, ale nie przepadam za wszystkim co ma więcej niż cztery nogi. Czyli ekipa z rodziny pajęczaków totalnie u mnie odpada, przyjaciółmi to my raczej nie zostaniemy. Dopóki nie wchodzą mi w drogę niech sobie spokojnie żyją. Oni mają swój teren, ja mam swój. Problem zaczyna się dopiero w momencie gdy to to próbuje naruszyć moją przestrzeń osobistą. I tak też się stało wczoraj...  Spokojnie sobie nakładam szpachlówkę na twarz, jeden sierściuch siedzi w wannie licząc na cud, acz może jakiś rybik się pojawi, drugi okupuje umywalkę, licząc na wodę z kranu. Kątem oka zerkam na sufit i serce mi zamiera. Siedzi to to sobie na środku nad wanną, ma stanowczo więcej niż cztery mega długie odnóża. Jasna cholera dlaczego to to taki...

Poszukiwany / poszukiwana

Obraz
Właśnie wpadła to mnie matula z awizo na paczkę. Mimo, że odkąd wyprowadziła się z domu mięło już parę ładnych lat, to w kwestii czytania ze zrozumieniem sprzedawców na znanym portalu aukcyjnym nie wiele się zmieniło. Ja tylko tak dla zabawy wpisuję adres dostarczenia przesyłki, dalej heja olejcie to i wyślijcie mi paczkę na adres zagrzebany gdzieś w ustawieniach allegro. I takim to miłym zrządzeniem losu będę musiała zasuwać na pocztę. Ale przy okazji przypomniała mi się pewna dość zabawna historia z paczką w roli głównej. Był sobie kolejny spokojny dzień, siedziałam sobie w biurze jak zwykle, robiłam to co zwykle, czyli codzienna codzienność. Wpada kuriero - listonosz podaje mi paczkę i recytuje sto złotych itd.  Patrzę się na niego wielkimi oczami, że w sumie to ja chyba nic nie zamawiałam za pobraniem, nie kojarzę, poza tym nigdy za tak małe kwoty pobrań nie robimy. Hmm może coś na firmę, ale nie nie kojarzę, żeby coś było zamawiane. Hmm chwila konsternacji....

Biegać każdy może...

Obraz
Ostatnio dzięki Bogu czy też innej istocie ( bo to w sumie nie wiadomo) nic piekielnego się u mnie nie dzieje. Nie to żeby od razu nudą wiało, noo gdzie tam... jak ma wiać nudą jak ciągle tylko praca, praca i praca.  Oprócz pracy wpadłam na genialny pomysł biegania. Tak sama nie wierzę w to co piszę. Ja, czyli totalny żółw, ba nawet gorzej, na wfie zawsze ostatnia przybiegałam, o ile spacer dookoła stadionu można nazwać bieganiem hehe. Jakąś łamagą totalną nigdy nie byłam, bo i sksy z siatkówki i egzamin z książeczką na ratownika gdzieś się trafiło, ale bieganie to od wieków była moja pięta achillesowa. Co mnie podkusiło po tylu latach, don't know.  Aczkolwiek dzielnie już ponad miesiąc śmigam i idzie mi nawet coraz lepiej. Żartem się śmieję, że kiedyś w maratonie pobiegnę, to chyba my wszystkie moje nauczycielki od wuefu zawału dostały, albo prędzej przeszły na islam - to teraz takie modne. Uparłam się, że wytrwam, a że piekielnie uparta ze mnie bestia, to nie ma lit...

Powiedziało się A, więc....

Obraz
Powiedziało się A, więc trzeba beknąć, czyli przysłowiowe B(ee). Czyli zaczętych rzeczy nie okładajmy na później.  CDN.... pił Czyli saga druga historii zaproszenia na imprezkę do straży miejskiej. Po chwilowym namyśle i konsultacji z najbardziej kompetentnym i mega dobry radcą prawnym ( tutaj serdecznie Cię pozdrawiam ;P i to ani trochę nie jest krypto reklama ;P) stwierdziłam, że może jednak się do nich wybiorę. A co mi tam spacerek tylko na zdrowie mi wyjdzie. Po konsultacji z Panem w okienku, i tutaj szok, pan strażnik miły, uśmiechnięty! Poważnie, aż normalnie dzień pojaśniał, czyli jednak można być miłym pracując w okienku, ha panie i panowie z urzędów strzeżcie się, to może być zaraźliwe. Ale do rzeczy, dowiedziałam się, że mam chwilkę poczekać, bo Pana strażnika, który się tym zajmuje jeszcze nie ma.  Waiting in progress......... Wchodzi dwóch Panów strażników. Jeden młodszy, całkiem niczego sobie, jakbym nie była mężatką (grysie tylko cię drażnię ...

Memory find - Wszechświat???

Obraz
Są takie dni kiedy poranek mówi jasno i wyraźnie: zakop się gdzieś i nie wychylaj nosa. Czyli wszystko dookoła daje znaki, że wszystko się chrzani i papryczy, a zapewne jest to tylko wstęp do całego preludium pecha całodniowego. Niby przesądna nie jestem, ale dzisiejszy poranek naprawdę nie napawa mnie nadzieją na lepszy dalszy ciąg dnia. Tylko czekam aż sobie coś obetnę, przytnę czy się czymś dźgnę.  Otóż cały wszechświat mnie ostrzega - nie idź kobieto do pracy! Mówię poważnie, teoretycznie nie jest to możliwe ale.... Za wycieraczką niespodzianka - zaproszenie na uroczystość tylko dla mnie w Straży Miejskiej. Taa kochana wspólnota obok mojego bloku, zawsze im gulem szarpie, że tam parkuję. Hmm i tak będę, hihihi. Bom wredna i złośliwa. Pójdę na bal do panów strażników, pobawię się, pogadam, może puszczę buziaczka i wsio. Chociaż jeszcze się zastanowię, papierowa kartka za wycieraczką w tą pogodę, niezbyt rozsądne, a rzucę monetą jak będę miała ochotę to pójdę. Ale jakb...

Było i ni ma, święconka Rulezz

Obraz
W tym roku przygotowując święconkę włożyłam spory kawałek chleba i aż dwie kiełbaski, bo jak szaleć to na całego. W całym harmidrze szaleństwa wielkanocnego pomiędzy jednym, a drugim garnkiem całkowicie o tym zapomniała.  W ogóle to dużo zapomniałam, na przykład wyjąć jednej sałatki z lodówki na stół na wielkanocne śniadanie. Przez całe śniadanie gapiłam się na ten stół i nie mogłam dojść co mi z nim nie pasuje. Bo ewidentnie coś było nie tak.  Zagadka się wyjaśniła jak chowałam potrawy do lodówki, czasem jednak dwumetrowa lodówka ma jak widać swoje minusy. W jej przestanym wnętrzu zawieruszył się pojemnik z jedną sałatką, w sumie to nic strasznego i tak zniknie dość szybko jak się moja rodzinka do niego dobierze.  Z tego wszystkiego więc zapomniałam o zawartości święconki. Podzieliliśmy się jajeczkiem przy śniadaniu i tyle. Jakoś kompletnie wypadło mi to z głowy i tak koszyk stał sobie na blacie w kuchni, a że kuchnia wypucowana, więc robił za ładną oz...