Paluszek czy główka

Właśnie paluszek czy główka, a może jednak najlepiej to nic. Widząc jaka jest nasza służba zdrowia wychodzę z założenia, że lepiej jest mieć końskie zdrowie, bo szybciej dostanę się do weterynarza niż do lekarza.

Mimo tego od jakiegoś czasu moja prawa dłoń jest innego zdania niż ja, ot taki bunt czy rewolucja jak kto woli. Uparła się żeby od czasu do czasu dać się złapać skurczowi od samych palców po nadgarstek. Przez długi czas to tolerowałam, ale gdy przyszło do wyrobienia ciasta na pizzę i miałam z tym problem, powiedziałam jej jasno: "ta zniewaga krwi wymaga" i idziemy do lekarza.

Jako, że mój rodzinny to wojskowy z dawien dawna, pierwsze i ostatnie co zrobił to wypisał skierowanie do ortopedy.  Pomyślałam, że fajnie będzie za dwadzieścia lat wpaść tak na wizytę znając realia życia, ale przy okazji sobie wtedy kolana i inne stawy załatwię. Taki żart życiowy. Tym razem nie przyszło mi długo czekać, bo aż półtora miesiąca. Promocja jakąś na 80% mniej czekasz czy jak. No nic, nie narzekać bo jeszcze się człowiek obudzi, a tak może sen do diagnozy będzie trwał.

Dzień wizyty nadszedł szybko prawie jak w normalnym kraju. Stanęłam przed odpowiednimi drzwiami, zapukałam czy można. Prawie mi głowę urwało, że KARTKA jest proszę czekać na wezwanie. Kartka taaak na drzwiach taaak, chyba lewy etat dla okulisty robią bo drzwi jak tablica ogłoszeń kółka niedzielnego. Zalepiona kartkami wszelkiego rozmiaru i koloru, dokładniej niż mumia. Egipcjanie mogliby się nawet czegoś nauczyć. Ot faktycznie między informacjami że w gabinecie przyjmuje jeszcze okulista (ha wiedziałam) i kiedy kto z kim jak i dlaczego i w czym była mini karteczka z opcją czekać. Cóż nic, mało ludzi, postanowiłam poczekać.

Mało ludzi było przez pięć minut, potem jakby jakiś pochód mrówek i wszyscy na tą godzinę co ja. Cholercia ale ten lekarz musi mieć podzielność uwagi, żeby tak dwudziestu pacjentów za jednym razem ogarnąć. Ironia ironia, acz po chwili wyłoniła się pielęgniarka i doktór. Jakiś biedny Kowalski raczył zwrócić uwagę ludzkiemu mechanikowi, że dużo ludzi, że on do pracy. Pan ortopeda tak zmierzył biedaka wzrokiem, że chyba facet z miejsca ozdrowiał. Stwierdziłam, że  jakoś dam radę, przecież mnie nie zje, nie zje prawda???

Cuda jednak się zdarzają bo byłam pierwsza w kolejce. Chyba powinnam w totka grać. Niepewna swego losu, bo kto wie może jednak mają tam pierniki i piec poczłapałam za pielęgniarką. Pieca nie widziałam. Doktór zapytał się co zacz moja ręka strajkuje. Kazał położyć na biurku, rozsunąć palce, podnosić po kolei. I stwierdził, że zdrowa jestem. Tak szybko mnie wyleczył, że gdyby cuda miały w księdze Guinnessa kategorię czas, bezprzecznie by go tam wpisano. Diagnoza i leczenie w dwie minuty. Dał receptę i skierował na zabiegi i wypchnął za drzwi. Ale skoro jestem zdrowa to dlaczego boli i po co recepta i zabiegi? Ot niezbadane są decyzje lekarzy jak ich pismo.

Pięć minut później otwierając drzwi do samochodu znowu ręka powiedziała strajk. Tylko ludzie na parkingu się na mnie dziwnie patrzyli bo się do łez śmiałam. Jak boleć może przecież ja zdrowa jestem. Chyba zapiszę się do psychiatry 😉 .
Zabiegi czas oczekiwania minimum pół roku. Jak mi przejdzie to może sprzedam miejsce w kolejce 😄

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it