Dobry szef, hojny szef.

Parę dni temu na spotkaniu biznesowym zebrało nam się na wspominki, dawne miasto z którego i ja i Luby pochodzimy, uzdrowisko bardzo popularne nad polskim morzem. I tak od słowa do słowa, przypomniała mi się historia warta opisania.

Luby pracował wtedy w jednym z kilkunastu jak nie kilkudziesięciu hoteli nadmorskich typu all inclusive. Hotel który cenami nie odbiegał cenom wakacji w zamorskich kurortach. Niestety właściciele nie byli zbyt hojni dla swoich pracowników, a i nieraz zdarzały się absurdy typu - podwyżka w kwocie 6 zł na miesiąc, dawane łaskawie przez szefa, który podjechał rano pod hotel najnowszym modelem porsche z salonu. Przy okazji wspominając Paniom z racepcji, które otrzymały tą mega ogromną podwyżkę, że ich nowy kurort, który budują w Chorwacji będzie jeszcze bardziej exclusive i super i pewnie z tego będą świetne pieniądze.

Aczkolwiek w każdej takiej firmie wymogiem prawnym jest, że pracownicy muszą mieć jakiś tzw. socjal, z którego otrzymują np. dopłaty do sportu lub bony świąteczne. Tutaj Janusze biznesu wykazali się nader genialnym dla nich myśleniem. Każdy pracownik otrzymał pismo, że rezygnuje z tzw. socjala (oczywiście wcale ani to wcale nie przymusowe, z własnej woli, chętnie, wcale ani to wcale pod groźbą utraty pracy*). 
 
A na wigilię szefostwo szarpnęło się gestem, bo przecież nie musieli, bo pracownicy tak chętnie zrezygnowali z "socjala" i na oficjalnym, świątecznym spotkaniu wręczyło wszystkim pracownikom bony prezentowe, takie ładne, opakowane w koperty. Tylko marketning miał markotne miny, co się okazało później, oni już wiedzieli co jest w środku, bo na nich spadł obowiązek przygotowania tych podarków świątecznych. Większość pracowników natomiast już widziała to szaleństwo w galerii, zakupy prezentów pod choinkę dzieciom, obiecane podarunki, bogatsze święta**, jednym słowem szefostwo jednak zadbało o pracownika. Nastrój taki się utrzymywał do momentu otworzenia kopert o co przebiegłe szefostwo poprosiło po spotkaniu pod płaszczykiem, żeby nie robić zbędnego zamieszania podczas takiej podniosłej chwili jak dzielenie się opłatkiem. Chyba czuli w kościach, że taki numer nie uszedł by im na sucho, bo co niektórzy pracownicy mogliby być bardzo wyrywni i już mieć tą pracę naprawdę gdzieś, gdy po otwarciu wspomnianej koperty znaleźli w niej bon na cztery wejścia na hotelowy basen (tak tego hotelu w którym pracowali) - mega super ogromny basen aż na 10 - 15 osób maksymalnie. Taki dodatek do wpisania na booking, aby było, że jest jednak jakiś brodzik do pochlapania się. 
 
Cały otoczony szklanymi szybami obok schodów na hotel, więc goście których przyjmowała Pani z recepcji mogliby sobie ta panią z recepcji podziwiać w bikini :) Ale, żeby pracownicy się zbytnio nie rozbestwili i nie zajęli tego brodzika na lato gościom, którzy takie kokosy płacą za pobyt nad polskim morzem, bony ważne tylko do maja :) następnego roku, czyli przez pięć miesięcy. W życiu nie widziałam, takiej żądzy mordu w oczach innych ludzi :D, tylko szefostwo gdzieś magicznie zniknęło. A my do dzisiaj z Lubym śmiejemy się tego "prezentu pod choinkę".

* Powiecie - to po co pracować w takim miejscu, cóż, małe miasto, małe perspektywy, wszyscy się znają, nie było w czym wybierać i każdy cieszył się, że ma jakąś pracę.

** Nadmienię, że o dziwo mimo, że w nadmorskich miejscowościach turystycznych hotele są exclusive, właściciele mają własne samoloty, ale pracownicy niestety klepią biedę na najniższej krajowej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it