Poszukiwany/poszukiwana w szpitalu
Pozostając w klimacie leczenia, lekarzy i służby zdrowia, przypomniała mi się historia, która przydarzyła się mnie i mojemu lubemu dość niedawno. Nie będzie krwawo :) Było już późne popołudnie. Luby przyszedł do mnie do biura i pokazuje mi swoje oko. Oko jak oko, czerwone jak u królika z powodu nadużywania komputera. Ale pokazuje, że nie, nie o to chodzi. Tylko o tą taką krotkę przy spojówce. A faktycznie, jakby mu tak dziwnie powieka spuchła, tak na 50%. Jedna część normalna, druga jakaś taka większa. Jakby się nie mogła określić, spuchnąć czy nie. Okulista ze mnie marny, więc jak się nie znam to nie grzebię, zwłaszcza, że w pracy mego lubego oczy to podstawa. Brak nóg czy rąk jakoś da się ogarnąć, ale ślepy informatyk??? To chyba by nie przeszło. No nic, patrzę na zegarek, późno się robi, no nic pojedziemy na dyżur lekarski, dadzą mu jakieś kropelki czy maść i po sprawie. O naiwna ja istota. Zanim się zebraliśmy było dość późno, coś koło 22. Podjechaliśmy pod placówkę cudó...