Dr TV & Dr Google
Przekonałam się właśnie, że żyjemy w kraju w którym to człowiek musi się zdiagnozować sam, używając internetu i telewizji. Mówi się, że to mit. Cóż mnie ten mit spotkał...
Od wielu lat choruję na pewną przypadłość, tutaj to mało istotne i nie, nie chodzi o żadne psychologiczne aspekty. Tego u mnie to już nie da się wyleczyć. Ale dość samokrytyki. W sumie to od dzieciństwa. Nie jest to aż tak bardzo uciążliwe i ma postać nawracającą, ale nikt nie lubi jak coś go nęka. Przez całe życie przeszłam komplet badań. Nakłuwali mnie systematyczne, wysysając moje życiodajne płyny. Prześwietlali od góry do dołu. Usg też mnie nie ominęło, aż dziw, że gps na mnie nie próbowali. Specjaliści mnie oglądali i wysyłali na różne dziwne z nazwy badania.
W pewnym momencie mogłam się poszczycić małym stosikiem wyników badań i niezłą znajomością leków związaną z moją przypadłością. Stałam się ekspertem po prostu. Ale co mi z tego wszystkiego, wszystkie badania, wszyscy specjaliści twierdzili zgodnie, że nic mi nie jest. Niby nie powinnam narzekać, ale mnie nadal to nękało, bólu chyba raczej nie da się sobie wymyślić. Tłumacz tu człowieku specjaliście, że mimo literek i cyferek czarno na białym coś mi dolega. Popatrzy tylko na ciebie jak na wariata i powie: no co ja mam pani zrobić skoro tutaj wynika, że jest pani zdrowa. To jakby próbować wmówić psu, że jest kotem, nie da się i już.
Więc przez wszystkie lata dzielnie sobie sama radziłam. Wiedziałam jakie leki stosować i jak dbać o siebie żeby mieć spokój na kilka lat. Aż tu nagle nadeszło oświecenie z zupełnie nieoczekiwanego miejsca.
Leżę sobie wieczorem w łóżku i oglądam mózgotrzepa na tlc pod wdzięcznym tytułem: sex wypadki. Moja przypadłość nie ma akurat z tym tematem nic wspólnego, ale pani w programie przy okazji miała ten sam problem co ja i ją o dziwo zdiagnozowali. Pani nic nie pomagało i wszyscy jak u mnie mówili, że jest zdrowa. A skutecznym leczeniem była dieta. I tutaj nadeszło oświecenie. Parę lat temu ostro biegałam na siłownię i stosowałam dietę i choroba przeszła jak ręką odjął. Hmmm
Skrupulatnie zanotowałam nazwę schorzenia, bo było dość długaśne i zawikłane. Wbiłam w google i przeczytałam całą systematykę choroby. Tadam eureka. Po trzydziestu latach biegania od speca do speca zdiagnozowałam się przez telewizję i internet. A żaden ze speców nawet nie pomyślał o tym, że jest schorzenie, które uwaga nie daje wyników w obrazie badań, czyli człowiek jest zdrowy według wszystkich badań, tych bardziej inwazyjnych i mniej, a tutaj niespodzianka ma coś tam z czymś tam.
Najbardziej jednak podobało mi się leczenie. Całe życie jadłam mnóstwo tabletek, antybiotyków i innych specyfików, a tutaj wystarczy tylko i wyłącznie dieta. I faktycznie, jak byłam na diecie, wszystko było cudownie. Żegnajcie więc czekolado, napoje gazowane słodzone aspartanem, mocna herbato i kawo, piwo, cytrusy i ostre przyprawy.
Ot ciężkie moje życie.
Ps. Wniosek z tego jeden, niby nie lecz się sam, ale z drugiej strony jak sam się nie wyleczysz to kto inny? Jak reszta ma cię za wariata (może słusznie he he he).
Pss. Drodzy specjaliści, jednak czasem można się czegoś nowego douczyć nawet z mózgotrzepa z tv.
Ppps. Boże dlaczego piwoooooo! Ogólnie alkohol, why??????
Ppps. Boże dlaczego piwoooooo! Ogólnie alkohol, why??????
Komentarze
Prześlij komentarz