Ktoś, gdzieś czyli gdzieś tutaj był szef wszystkich szefów

Wczoraj w moim uroczym mieście pojawił się szef wszystkich szefów, czyli nikt inny jak jego władza najwyższa prezydent kraju tysiąc lat za murzynami - Polski.



Gdyby nie poczta pantoflowa i facebook, nie miałabym najmniejszego pojęcia, że taki otóż zaszczyt kopnie naszą mieścinkę. I tak się zastanawiam czy to nie jest aby celowe działanie.

Po pierwsze odwiedzić miasto w godzinach, kiedy wszyscy ludzie pracują i ci którzy mogliby coś powiedzieć konstruktywnego na temat naszej ojczyzny, najnormalniej ciężko wtedy tyrają na chleb.

Po drugie za bardzo się nie afiszować, że się odwiedza dane miasto. Wysłać info do swojej partii, aby to się pojawili działacze będący bardzo zaaaa. Poinformować okoliczne media, żeby parę fajnych sweet foci się ukazało, jako dobry przedwyborczy PR. Ale nie daj Bóg, żeby się zwykły przedsiębiorca czy też pracownik dowiedział. Jeszcze się zwolni z pracy i zacznie zadawać pytania.

Czyli jednym słowem przedwyborczy objazd po kraju pt.: no przecież u was byłem, a że wy pracowaliście to już wasz problem.

Ot dziel i rządź.

Ps. Jakby kto pytał, to nie jestem politycznie zorientowana. Po prostu wkurza mnie, że szef wszystkich szefów nie potrafi jak człowiek zorganizować spotkania z ludźmi tak żeby nie fb mnie o tym informował.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it