Nowe nie zawsze znaczy lepsze....

Tragedia, masakra.... telefon mi się zaktualizował....

Niby nic takiego nieee? 
Był sobie milutki poranek. Otworzyłam moje śliczne, napuchnięte i zaspane ślepia. Spojrzałam na kota w nogach łóżka, który sobie smacznie pochrapywał, zwinięty w kłębek. Jezu jak jemu dobrze tak sobie pospać. No nic, zobaczmy, która to godzina. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej, jako jedyne źródło czasu w sypialni. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, więc w sypialni zostawiłam tylko pogodometr, czy jak się to ustrojstwo z czujką na zewnątrz nazywa, ale nawet posiadając wzrok sokoła, bym nie zauważyła na nim godziny. Więc jedynym spobem sprawdzenia, która to już jest na osi, to odnalezienie telefonu.

O wcale nie tak późno, od razu humor mi się poprawił, człowiek wcześniej wstanie, ma więcej czasu na wszystko. Na ekraniku wyskoczyła mi informacja, że ustrojstwo chce się zaktualizować. Bateria pełna, więc niech sobie szaleje. Zresztą lubię nowości, może coś fajnego będzie. Z czasu i latającego ludzika androida wywnioskowałam, że to chyba coś "grubego". Trochę to trwało nie powiem.

Telefon się załączył, a ja karp. Wszystko stało się cukierkowo kolorowe, ikonki, itd. Co do cholery jest??? Pierwsza myśl: Sprawdzić kontakty. Serce mi do gardła podeszło. Nie wyobrażam sobie odzyskiwania tysiąca kontaktów. Wiem, że powinnam zrobić backup, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że aktualizacja będzie tak ingerencyjna, z reguły info wyskakiwało pt.: zrób backup. Ufff są. Na duszy od razu lżej, ale z pięć lat bliżej do trumny.

Zobaczmy co to to jest. Wszystko cukierkowo kolorowe, pastelowo mdłe. Ikonki okrągłe. Wszystko lata, pływa, miga, przezroczyste się robi. Czyli mówiąc kolokwialnie: nasrane efektami nic. Szybkie zerknięcie w ustawienia. Achaaa, czyli to tak wygląda nowy Android 5. Nic dziwnego, że go nazwali Lillipop, faktycznie wygląda jak kolorowe, przesłodzone lizaki.



Nie spisujmy go jeszcze na straty, może ma coś fajnego. Przegrzebałam całego wzdłuż i wszesz, calutkie menu i jeden wniosek mam: dlaczegoooooo????? Krew mi zawrzała w żyłach. Świnie usunęli moją ukochaną funkcję: blokowanie połączeń. Czym się to to kierowało nie wiem, ale wiem, że teraz już sobie o godzinie dwudziestej nie przełączę telefonu w tryb: tylko moje wybrane kontakty się do mnie mogą dodzwonić, reszta czekać do rana. Oczywiście przejrzałam całe Google i nie tylko ja na to pomstuję. Niby można aplikację sobie pobrać, ale wszystkie jakieś takie badziewne, to było miłe i proste. Szef Google każe i tyle. 

I tak miły poranek przeszedł mi koło nosa i pomachał na pożegnanie. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it