bajka jak to On i jego bon ton

Siedzę sobie spokojnie i sączę kawkę, na to wpada on, on przez duże O. Pan szef szefów. Najpierw wchodzi jego brzuch przystrojony w koszulę, potem jego cała reszta. Na końcu za nim ciągnie się zapach wody kolońskiej niczym tren w sukni ślubnej (zgodnie z teorią im więcej wody tym lepiej??!)
W dłoni dzierży kluczyki od czegoś na kółkach, nie ważna marka, ważne, że się świecą, czyli nowe cacko Jego i cudeńko.



Rzecze On do mnie że już teraz, zaraz on chce. Smakuję tą chwilę, patrzę jak zerka z góry mnie z wyższością. Niedoczekanie twoje mój drogi Onie. Czekam, cisza jest piękna, jego twarz się spina, bo On już teraz, zaraz, On nie godzien czekania.

Uprzejmie z uśmiechem numer dziesięć informuję Onego, że nie od zaraz, że nie już, że trzeba cierpliwości, że nie ma tak hop siup. Cierpliwość cnotą jest. On się nadyma, że jak to jemu trza kazać czekać, ta zniewaga krwi wymaga i wychodzi on, znaczy się najpierw jego brzuch przyodziany w koszulę Armaniego, potem Jego jestestwo, trzaskając drzwiami przycina sobie tren z Old Spica. A w tle zamiast do widzenia pobrzękują jego nowe, srebrne kluczyki od Merceduniaaa.....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it