Gdzie informatyków dwóch tam niet internetu
Wszystko zaczęło się ot telefonu Lubegoooo.....
Otóż odkrył on, że nasz dostawca usług internetowych, ni z tego ni z owego postanowił nam zrobić gwiazdkę w maju. Plotka głosiła, że zwiększył prędkość internetu - ba nawet czterokrotnie.
Dla mojego Lubego, to jakby kotu myszą przed nosem pomachać. Nie ma dyskusji, koniecznie już dziś, bez nawet minuty zwłoki, co tam obiad, czas nagli, biegiem już już, modemy w dłoń i mamy gnać do usługodawcy. Ech no nic, z nakręconym facetem nie ma co gadać. Trzeba go tylko lekko studzić, co by samozapłonu nie dostał, aczkolwiek pomoże tylko przystanie na jego wariactwo.
Tak więc zapakowałam obydwa modemy do siateczki i pognaliśmy do internetodawcy. Liczyłam na szybkie rozwiązanie sprawy, bo oczywiście nawet obiadu nie dane mi było zjeść - bo zamkną. Ale nieee, pani postanowiła wygenerować tonę aneksów, protokołów, zgód na oddanie organów, weksli in blanco i co tam się jeszcze da wydrukować. Cholera mogłam poprosić o kolorowankę... Tak czy siak, siedząc tak grzecznie, patrząc kontem oka na Lubego, który wyglądał jakby usiadł na pokrywce szybkowaru i ogarniał jak porwać już ten modem i pognać do domu, patrzyłam i marzyłam czy te tony kartek z sosem by przeszły.... naprawdę byłam głodna....
Bo dwudziestu minutach wreszcie mogliśmy iść do domu. Luby hepaśny z nowej zabawki, ja, że w końcu coś zjem. Po wejściu do domu udaliśmy się w oczywistych kierunkach, ja do kuchni on podłączać nową zabawkę.
Zdążyłam podgrzać szamkę, znaczy się lasagne, podać na stół, a luby nadal grzebał coś w necie. Ni mniej ni więcej przebywając nadal w świecie laptopa zdiagnozował, że modem nie przypisuje ip, dns i ogólnie niet internetu nie będzie. A że po 17 to już dzisiaj nic nie zrobimy. Mnie to jak po kaczce, ja mam lte w telefonie hehehehe. Aczkolwiek młoda nie była zbytnio pocieszona, no cóż bywa...
Tą samą operację musieliśmy jeszcze przeprowadzić w biurze. Tutaj o dziwo wpięłam kabelki i poszło. Myk cyk śmiga. Hmmmm
A może bym ja tak spróbowała w domu. W końcu kobieca ręka. Poza tym raz mogę zrobić wyjątek. Wpięłam kabelki i cud działa. Luby happy. Oczywiście już trzysta speed testów wykonanych, po wi-fi, po kablu i na wszelkie możliwe inne kombinacje. Na wi-fi za słabo mu chodzi. Czyli trzeba w routerze pogrzebać. O nowy firmware jest..... luby i nowy firmware ... jaki backup, ee tam pójdzie wsio. I poszło, ale internet w kosmos. Standardowo Luby dokonał samozapłonu.......
A ja, co ja się będę wtrącała, ja mam internet lte w telefonie, hihihi.....
No nic, ale wiocha będzie, w domu dwóch informatyków, a neta nie ma dwie godziny..... hmm no dobra, zrobię wyjątek i pogrzebię. Luby z grubsza zdał raport, że ip nie przypisuje, że to ich wina i w ogóle allah akbar ich wysadzić. No nic, popaczam, obaczam i powiem co jest.
Grzebię i grzebię...... Hmmmm ..... coś tutaj odbiera... o sieć niezidentyfikowana ... jest .... nie ma .... jest ... nie ma ... jak murzyna na pasach normalnie. hmmm .....
Taaak problem informatyka, czyli od razu zakładamy, że problem jest skomplikowany, czyli zaczynamy grzebać we właściwościach, dns-ach, sprawdzać przesył pakietów itp., a rozwiązanie jest zwykle banalne.....
Tadam i w tle zagrały fanfary, wystarczyło poprawić kabel w gniazdku......
Komentarze
Prześlij komentarz