GPS - gdzie pierdoło skręcasz ;P

Jazda z Gpsem to naprawdę jest wyzwanie. Nie raz w życiu zdarzyło mi się, że kolega gps sprawdzał moją czujność. Raz na przykład się upierał tym swoim głosikiem Hołka, że mam skręcić w prawo, bezsprzecznie i koniecznie. Tylkooo po prawej były drzewa i pole, drogi niet. Hmm tak się kończy wybieranie trasy najszybszej.

Tym razem wracaliśmy sobie z Helu, ot pojechaliśmy zobaczyć koniec i początek Polski. Przed nami około cztery godziny drogi. Jedziemy, jedziemy i tak sobie myślę, żeby to mądre urządzonko tylko mnie przez Kaszuby nie prowadziło. Może i S4 dłuższa i zakorkowana czasem, ale spokojnie się tam mieszczę i nie muszę bawić się w slalom gigant. Luby rozgrzebał ustawienia i niczego pod tytułem prowadź przez nie znalazł. W kwestii sprostowania, to nie zwykły gps, tylko takie mądre cudo co to pokazuje, że jest patrol, i wszystkie możliwe kontrole czy wypadki drogowe sprzed nawet dwóch minut, bo sami kierowcy tam dodają te informacje. Więc nawet brak opcji prowadź przez nie przekona mnie do jego zmiany. 

Tak czy inaczej opcji brak, więc jedziemy. Robi się powoli kręto, ech .... Luby wpadł na genialny pomysł, przecież jest jeszcze atlas drogowy. Już szuka i sprawdza, ooo tam jak dojadę do zakrętu to mam skręcić w lewo. Hmm gps pokazuje w prawo, Luby też już zwątpił, a co tam raz się żyje, jedziemy w lewo, hihihi. Gps wzburzony piszczy zawróć. A kij ci w ładowarkę. Mam pełen bak paliwa, jest jasno i wcześnie, ciepło i nie pada. Możemy poszaleć, hehehe, co ma być to będzie. Jedziemy przed siebie... Hmm tabliczka Żarnowiec, czy to nie tutajjj, ależ tak. 



Wariaci mają szczęście, zobaczyć przypadkiem ogromną elektrownię wodną w Żarnowcu. I miejsce gdzie miała stanąć pierwsza elektrownia atomowa w Polsce. Czyli czasem warto zaszaleć i ot tak sobie skręcić wbrew Gpsowi, który notabene już się ustawił na nową trasę. Przed nami jeszcze kilka godzin i nadal nie wiem czy jestem na Kaszubach czy nie. Luby z atlasem jak spec, rzuca tylko nazwami w Kaczkowie, pojedziesz na Lipowo itd.. taaa no nic jedziemy, i znowu rozdroże. Gps drze się w prawo, Luby, że chyba lewo, a co tam jedziemy w lewo :) Gps znowu się chwilę podarł zawróć blablabla, hmm dziwne mam satysfakcję robiąc mu na złość. Hmmm. Tak czy siak, zaliczyliśmy tym razem piękne widoki, pola pełne kwitnącego rzepaku, górki i pagórki, czysta, piękna polska natura :)

Po godzinie wypadliśmy na S4 tak jak chciałam, omijając Kaszuby z pięciominutową stratą czasu :) Ale te pięć minut było warte tego co widzieliśmy.

Czasem dobrze być nonkonformistą. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it