Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Rycerz na białej miotle

Ostatnio miałam okazję na spełnienie dobrego uczynku, a było to tak.... Był kolejny, pracowity, pseudo zimowy dzień. W biurze nic specjalnego się tego dnia nie działo. Ot spokojny, pełen pracy dzionek. Z utęsknieniem wyczekiwałam przybycia mego lubego. Ale zamiast lubego w drzwiach stanęła nie wysoka brunetka o dużych, zielonych oczach ogromnych z przerażenia. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust żeby zapytać się co się stało. Bo brunetka chyba nie miała takiej dziwnej aparycji z natury. Druga strona była szybsza. Trzęsącym się głosikiem niczym mała,  biedna myszka polna, zielonooka zapytała czy jestem kierowcą. A że mam słabość do zwierząt, a zwłaszcza tych bezbronnych, postanowiłam wystąpić tym razem w roli rycerza. Cóż więc,  przytaknęłam i zapytałam o co dokładnie chodzi. Z nerwowej relacji dowiedziałam się tylko, że pani myszka ma ważną wizytę tutaj obok u lekarza i że z nerwów nie umie wyjechać. Co prawda opowieść była znacznie dłuższa,  ale tylko tyle udało m...

Biało - różowy dalmatyńczyk

Obraz
Miejsce akcji: Jaskinia Bazyliszka, czyli pokój młodej Osoby: Ja, Luby, Pani sklepowa i Pan w fabryce Czas akcji: zeszły, miniony tydzień Jak się człowiek zabiera za malowanie, to zawsze coś pójdzie nie tak. Nie trzeba nawet przewidywać jest to w stu procentach pewne. Tak samo jak przy założeniu, że się to zrobi w tydzień, należy to pomnożyć co najmniej razy trzy.  I takim to sposobem akcja paski w pokoju młodej wzięła w łeb. Nigdy więcej nie kupię farby firmy blisko związanej z lodem i śniegiem. Nie dość, że miała być zmywalna, taaaak chyba rozpuszczalnikiem razem ze ścianą, to jeszcze po naklejeniu na nią taśmy aby namalować paski zeszła razem z taśmą. Ot tak sobie postanowiła, że zafunduje mi ścianę pod tytułem biało - różowy dalmatyńczyk. Próbowałam z nią i po woli i na szybko, nic z tego, dalmatyńczyk i koniec. Więc teraz ściana wygląda bardzo artystycznie, że tak powiem, no nic pomyślałam, że coś wymyślę. Ścianę zostawiłam więc w spokoju, aby mieć cza...

Eureka jest świnka

Obraz
     Od wyprawy do Berlina minął już jakiś czas. A co za tym idzie siedzenie w jednym mieście zaczęło nam się już znacznie dłużyć.      Luby doznał olśnienia,  takiego z typu tych cudownych olśnień po których już nic nie jest takie same. Propozycja bardzo mi się spodobała. Miejsca i czasu wam nie zdradzę jeszcze,  to będzie niespodzianka.      Tak więc luby ochoczo zabrał się za szukanie hotelu, ale zanim puścił rezerwację postanowiliśmy zorientować się w opcjach transportu. Tym razem nie podjęłam się tak długiej jazdy Hanią,  parę lub paręnaście godzinek. Cóż czas więc na komunikację zbiorową. Na pierwszy rzut poszedł autobus. Za ścisk na Sardynki w puszce jedyne sto złociszy za osobę, ciutek drogo. No więc trzeba zobaczyć jak pociąg. Chociaż z pewnych powodów nienawidzę pociągów. No ewentualnie na kuszetkę dam się namówić.      Wchodzimy na cudowny, nowiutki dworze  w Kołobrze...

Chrapać każdy może, jeden ciszej drugi głośniej

Obraz
    Dzisiaj jestem wredna, niemiła, marudna i wredna. Bom po prostu nie wyspana, a wiadomo jak człowiek nie wyspany to człowiek wredny.     Rano ledwo zwlekłam się z łóżka, poczłapałam do łazienki i spojrzałam w lustro. Takich oczu to nawet królik się nie powstydzi, a w workach pod oczami można by hurtowo ziemniaki przewozić. No tak ale co się dziwić, tak to jest jak się baaardzo późźno chodzi spać. Ale żeby to jeszcze z winy imprezy. A tutaj niee.... tutaj przyczyna inna. Otóż - luby chrapie.       Chrapanie jak chrapanie ktoś powie. Ale jest chrapanie i CHrapanie, a nawet CHRAPANIE. W tym wypadku mamy doczynienia z CHrapaniem. Szyby jeszcze nie wylatują, ale spać się nie da. Z sierściuchów tylko jeden został w sypialni, drugi się ulotnił, żeby pospać w spokoju.      Ja jako wierna żona pozostałam na posterunku, znaczy się w naszym małżeńskim łożu. Pokłady miłości i cierpliwości szybko się skurczyły, więc próbo...

Malarska epopeja szaleństwa

Obraz
    O tym, żem szalona i nieokiełznana to już wszyscy wiedzą. Najgorzej jest jak mi do głowy wpadnie jakiś pomysł, oj to już pozamiatane. Jeżeli uważam pomysł za fajny, to bez zbytniej zwłoki przystępuję do działania.  I tak też było i nadal jest z przemalowaniem młodej pokoju....     Jak to bywa z oświeceniem, spojrzałam na ściany w młodej pokoju i doznałam oświecenia. Spłynęła na mnie rzeka wiedzy i wizji i już wiedziałam. Trzeba ten ciemny szary z trzech ścian zamienić na jasny szary, taaak. Będzie jaśniej, ładniej, po prostu milej, a co za tym idzie może młoda się milsza zrobi.      Zabezpieczyłam wszystko jak trzeba, kilometrami folii, toną taśmy i jeszcze większą ilością folii. Tak mi to zabezpieczanie szło, że w końcu musiałam posiłkować się workami na śmieci, bo folii zbrakło. Przygotowana z wiaderkiem, pędzlem i gruntem już miałam się zabrać do pracy, gdy kolejne oświecenie mnie dopadło... tym razem gniazdkowe. Koło drzwi do po...

Okazja na problem z komodą

Obraz
    Robiąc noworoczne porządki, przemeblowanie i tym podobne, odkryłam, że mam dość dużo zbędnych rzeczy. W tym komodę, dość dużą, z drzwiczkami i szufladami, dość pojemny mebel, ale też dość gabarytowy. Długo nie myśląc zadecydowałam, pozbywamy się jej. Komoda jak nowa, więc szkoda wyrzucić, do piwnicy zniosę i będzie tam stałaaa .... stała.... i niszczała....     Decyzja podjęta, trza jej znaleźć nowy domek. Tego typu meble w sklepie około trzystu złotych kosztują, ale że mnie nie potrzebny i zagraca dom, więc zrobiłam mega okazję - pięćdziesiąt złotych.      Ogłoszenie ze zdjęciem, opisem, kolorem itd. umieściłam w grupie na fb. Na odzew nie musiałam długo czekać, jak okazja to chętnych wielu. Należy pamiętać, że na takich grupach istnieje zasada kto pierwszy ten lepszy. Pierwsza była pewna pani...     Kontakt nawiązany, pani będzie mogła podjechać dopiero we wtorek po pracy (no ok jest sobota, poczekam..) Miało być mił...

Gellywille

Obraz
   Ostatnio coś wzięło mnie na opcję matka polka dobrotliwa. Zabrałam się za malowanie i urządzanie młodej pokoju i to w dodatku w paseczki i inne wymagające pracy detale. Efektem się oczywiście pochwalę, ale walka nadal trwa.      Następne na mój cel poszło gotowanie i przyrządzanie smakołyków dla rodzinki. I tak przypomniałam sobie, że przecież istnieje owocowa galaretka.     Na początek zrobiłam im sześć zwykłych z granatem i bananem. Tempo znikania mnie zadziwiło, pochłonęli to szybciej niż byłam w stanie zarejestrować.  Więc "challenge accepted".     Cztery różne, smaki i kolory galaretki, dużo granatu, dużo banana, dużo biszkoptów. Na zabawie warstwa - lodówka zeszedł mi cały wieczór.     Sępy krążyły po kuchni, dopytując kiedy będą mogły to zjeść. Wyraziły nawet chęć pomocy, oczywiście ja znam ich tą pomoc: jeden biszkopt do szklaneczki jeden do jamy gębowej :). Finalnie musiałam więc użyć oręż...

Jak urlop? - grrrrr

Obraz
   Drugi dzień po urlopie jest o wiele ciekawszy. Każdy kto do mnie wchodzi, od drzwi się wita i pyta: "Jak urlop?"    A ja się zastanawiam czy odpowiadać standardową formułkę "Dobrze", czy być totalnie szczerym, Że super, że zajeb... , tylko za krótko, że mogłoby być dłużej, że pogoda mogłaby być lepsza, że przeczytałam tonę książek, że zrobiłam to na co nie miałam czasu od kilku lat, że jestem jak nowo narodzona, że tęsknię za moimi sierściuchami - przytulakami i całą rodzinką w domku.    Z drugiej strony, że w końcu mogę odpocząć od codziennych, słownych potyczek mego lubego z młodą, że nic mi nie miauczy nad głową i tak mogłabym długo wymieniać ...... Albo..... coś wrednego wymyślić ... tylko co??? Może by tak pożartować: 1. "Dobrze, w końcu miałam czas zakopać pod blokiem, zwłoki z szafy bo już przeleżane były." 2. "Świetnie, byliśmy z lubym i młodą w Gwinei i Sierra Leone. tylko coś ostatnio dziwnie się czuję, boli mnie gł...

Alergia miodem i mlekiem płynąca.

Obraz
    Powroty są zawsze najtrudniejsze. Najbardziej te po dłuuugim wolnym. Było miło i przyjemnie, a teraz trzeba nadrobić to co zaległe. Teoretycznie powinnam przystąpić do pracy z nowym świeżym zapasem energii. Nic z tego.       Pożegnawszy się z mlekiem i miodem, którymi mi życie błogo płynęło, przywitałam się z tabsami antyalergicznymi. Jak miło się nie drapać i nie rozglądać w poszukiwaniu czegoś do drapania. Z drugiej strony zastanawiam się czy ten słoń unoszący się przede mną jest żywy. Czy to zjawa, sen, czy zgodnie z informacją na ulotce powinnam się skontaktować z lekarzem? Słoń jest jak na razie różowy, poczekam aż zacznie do mnie mówić, wtedy rozważę ewentualną poradę.     Chociaż mnie już chyba nic nie pomoże :)      Drugi efekt uboczny tabletek any drapaniowych jest ciekawszy. Wieczorem czuję się jak zastrzelony struś pędziwiatr. Biegam, biegam jak na spedzie i pach, chrrr już mnie nie ma. W nocy sny takie,...

Skrob skrob łup łup

Obraz
Osoby : Ja & Luby & Dzięciołki Miejsce akcji : domostwo wiśniowych ludków Czas akcji : styczniowy weekend      Siedzę sobie właśnie przed laptopem popijając gorącą kawę. Czekam aż wena twórczości na mnie spłynie. W duchu mam nadzieję, że kubek gorącej kawy mi w tym pomoże. Skrob skrob  Przy okazji zastanawiam się czy można się wydrapać, tak jak wymazuje się gumką niechciany tekst napisany ołówkiem. Drap drap i zostanie ze mnie tylko mały fafluniec.   Skrob skrob   Moje przemyślenia są ściśle związane z tym co teraz odczuwam.       Ignorując fakt, że zbyt dużo mleka to nie dobrze, nie mogłam się oczywiście powstrzymać od latte macchiato przyrządzanego przez mojego lubego.  Skrob skrob  Robi naprawdę przepyszne trójwarstwowe latte macchiato. No ale cóż łakomstwo było silniejsze od zdrowego rozsądku, poza tym mogłam też sobie odpuścić płatki na kolację hihihi, znowu łakomstwo.  Skrob skrob ...

Siedmiomilowe buty

Obraz
Miejsce akcji: Trzewikoland Osoby: Ja, luby & siedmiomilowe buty Czas akcji: niedawno       Pech chciał, że jak to zawsze bywa siedmiomilowe buty mojego lubego odmówiły współpracy. Ni mniej ni więcej po dwóch miesiącach współpracy złożyły wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym, swoją decyzję motywując tym iż się totalnie rozkleiły.  Jako że zbytnio nie znam się na buciej psychice, postanowiłam je posłać do specjalisty. Poprosiłam więc mego lubego, aby je troszkę dopieścił, bo trzeba będzie je do buciego psychologa posłać, aby coś z tym rozklejeniem poczynił. Luby poczynił starania o które je prosiłam, ba nawet je ładnie w oryginalne pudełeczko zapakował. Teraz wystarczyło tylko znaleźć papierek z numerkiem, czyli ich akt urodzenia. Po przeszukaniu tysiącu miejsc pt.: Na pewno tutaj to położyłam, żeby nie zgubić, chcąc nie chcąc musiałam przenieść swoje poszukiwania poza rejon domu.       W samochodzie znalazłam parę ...

Pociąg do Sylwestra

Obraz
Miejsce akcji: Pociąg relacji na trasie Słupsk - Kołobrzeg Czas akcji: Sylwester, znaczy się 31.12 Osoby: Ja, luby, młoda, chrupki, warszawska ekipa & kierownik pociągu     Sylwester, sylwester, czas imprez domowych, balowych i tych na wolnym powietrzu. Ze wszystkich Sylwestrów jeden zapadł mi szczególnie w pamięć i wspominam go szczególnie miło. Był tak wariacki jak ja czyli po prostu zaje....fajny.       Jakiś już dłuższy czas temu, dinozaury już nie chodziły po Ziemi, ale Fb jeszcze nie istniał, wybraliśmy się z moim lubym i młodą, która wtedy była naprawdę młoda, bo oscylowała około trzech, może czterech lat, do mojej ukochanej rodzinki do Słupska. Było to w okresie rodzinno odwiedzalnym, czyli Święta Bożego Narodzenia.         Ale dziś nie będzie o kochanej babci która nawet szkielet utuczy, ani o cudownej cioci, która jest po prostu świetna, będzie o Sylwestrze. Z racji pracy mego lubego, nie mogliśmy niestety ...

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. ..

Obraz
Miejsce akcji : chatka Wiśniowych ludków Osoby : Ja, luby & tajemniczy złodziej Czas akcji : niedawno    Na nasze domostwo padł blady strach. Niby nic, ale zaczęły znikać gumki do włosów. Na początku zupełnie nie zwracałam no to uwagi, tłumacząc to tym, że pewnie gdzieś odłożyłam i zapomniałam lub że młoda mi podkradła. Zamiast ich szukać lub zapytać się młodej poprostu wyjmowałam kolejne z pudełka. Po tygodniu zapasy z pudełka zaczęły się niebezpieczne kończyć, a do tego jeszcze młoda przyszła do mnie z pretensjami dlaczego zabieram jej gumki. Coś dziwnego się tutaj działo.  Gumka do włosów niby nic istotnego, ale gdy w ciągu tygodnia zginęło około 15 sztuk, obudziło to we mnie instynkt detektywa.     Zabrałam się do sprawy niczym Sherlock Holmes. Na początku podejrzewałam młodą, ale jej również ginęły gumki i to z najprzeróżniejszych miejsc typu biurko, szuflady. Potem moje podejrzenia drogą eliminacji padły na lubego. Tylko co on m...

Otwórz się ... śmietniku???!!!

Obraz
Miejsce akcji : obejście  Czas akcji : poranek Osoby : Ja, luby, uwięziony biedak i york lub świnka morska.      Czas wybrać się do miasta i załatwić parę spraw. Jak zawsze wesoło o poranku jak sarenka, którą dopadło stado wilków brykam sobie po schodach. Wybiegam z klatki radośnie jak skowronek po wizycie w wirówce.      Jak ja kocham poranne wstawanie. Po ilości ludzi na podwórku widzę, że jednak większość nie podziela mojego entuzjazmu, hmmm jak tak można smacznie sobie spać w ciepłym łóżeczku, no nie rozumieeeemmm.    Zerkam na mego lubego, brykającego obok mnie radośnie. Cholera dlaczego on lubi rano wstawiać. Będę musiała z nim nad tym koniecznie popracować po dobroci, a jak nie pomoże, to zawsze zostaje metoda brutalnej perswazji.     Na środku podwórka stoi blaszany śmietnik. Taki zwykły z falistej blachy, u góry z siatką. Stoi tam już od dawna, więc to żadna nowość,  ale wystająca z niego smycz to...