Okazja na problem z komodą

    Robiąc noworoczne porządki, przemeblowanie i tym podobne, odkryłam, że mam dość dużo zbędnych rzeczy. W tym komodę, dość dużą, z drzwiczkami i szufladami, dość pojemny mebel, ale też dość gabarytowy. Długo nie myśląc zadecydowałam, pozbywamy się jej. Komoda jak nowa, więc szkoda wyrzucić, do piwnicy zniosę i będzie tam stałaaa .... stała.... i niszczała....

    Decyzja podjęta, trza jej znaleźć nowy domek. Tego typu meble w sklepie około trzystu złotych kosztują, ale że mnie nie potrzebny i zagraca dom, więc zrobiłam mega okazję - pięćdziesiąt złotych. 




    Ogłoszenie ze zdjęciem, opisem, kolorem itd. umieściłam w grupie na fb. Na odzew nie musiałam długo czekać, jak okazja to chętnych wielu. Należy pamiętać, że na takich grupach istnieje zasada kto pierwszy ten lepszy. Pierwsza była pewna pani...

    Kontakt nawiązany, pani będzie mogła podjechać dopiero we wtorek po pracy (no ok jest sobota, poczekam..) Miało być miło, szybko, bo problemu chciałam się pozbyć, hmmm zyskałam problem...., a nawet kilka.... korespondencja trwała trzy dni....

Problem 1

Pani ma osobówkę. Osobówka jak osobówka, meble można przewozić, Ale do Opla Corsy wepchnąć tą komodę, hmm niezłe wyzwanie... (oczami duszy widziałam już połowę mebla w samochodzie, a połowę za, toć to drewno, a nie guma) Pani stwierdziła, że mam się nie martwić, kocami okryje, pasy da i jakoś to będzie.... hmmm, fajnie, tylko jak się nie zmieści to co, powie mi papa i sobie pojedzie, a ja mam to targać do domu???

Problem 2

Pani sama chce to znieść. Z czwartego piętra! Czyli trumna za pięć dych. Jak trzeba było dwóch chłopów, żeby wnieść to do góry. Hmm, zmiana zdania, to może mamy windę, no cóż nie mamy. To może mój mąż, znaczy się luby pomoże. Luby zabił mnie śmiechem, mówiąc, że on swojego kręgosłupa nie poświęci i w życiu nie ma nic za darmo. No cóż, luby odpadł, wykręcił się kręgosłupem i tyle. Ale pani uparcie twierdzi, że ona mu pomoże. Z rehabilitacją później czy jak? Hmmm ... W końcu jednak lubego odpuściła, za to może sąsiad pomoże to znosić. Nasz sąsiad. hmmm przede wszystkim za krótko tam mieszkam, po drugie mnie nie pomagali nic wnosić i znosić, po trzecie luby podsumował, a co za free sąsiad też nie będzie z czwartego piętra dybał.... ech....

Problem 3

Korespondencja trwała całe trzy dni, od rana do wieczora, smsowa, facebookowa itd. Na komodę kilku innych chętnych, ale skoro pani pierwsza to muszą czekać do wtorku popołudniu. 

    Wtorek po południu, pani dzwoni, że będzie za około dwie godzinki. No ok, czekamy. Po dwóch godzinach sms, że ona jednak rezygnuje, żeby następnej osobie sprzedać. Nosz cholera, nawet żadnego przepraszam..... Usiadłam, pośmiałam się....

     Napisałam, że komoda dalej czeka na nowy domek.... mieszka teraz na czwartym piętrze, bez windy, trzeba ją znieść i przyjechać po nią. W miarę szybko bo cierpliwość mi się kończy i w końcu przerobię ją na karmnik dla ptaków rozmiaru XXXL, dla takich puchatych wróbelków i innych glizdożerców.

     Kolejna Pani w kolejce, a czy ona może być w czwartek..... Nieee, no ludzie, litości, to ukryta kamera czy jak?
    Ale, jest światełko w tunelu. Dalej w kolejce, gdzieś na szóstym miejscu jest pani. Pani może od ręki zabrać. Walić kolejkę...  Szybki telefon od pani, synowie zaraz będą. 
   Przyjechali, zapłacili, obejrzeli, podziękowali i zadowoleni znieśli i pojechali. Akcja trwała trzydzieści minut.

Można??? Można!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it