Biało - różowy dalmatyńczyk
Miejsce akcji: Jaskinia Bazyliszka, czyli pokój młodej
Osoby: Ja, Luby, Pani sklepowa i Pan w fabryce
Czas akcji: zeszły, miniony tydzień
Jak się człowiek zabiera za malowanie, to zawsze coś pójdzie nie tak. Nie trzeba nawet przewidywać jest to w stu procentach pewne. Tak samo jak przy założeniu, że się to zrobi w tydzień, należy to pomnożyć co najmniej razy trzy.
I takim to sposobem akcja paski w pokoju młodej wzięła w łeb. Nigdy więcej nie kupię farby firmy blisko związanej z lodem i śniegiem. Nie dość, że miała być zmywalna, taaaak chyba rozpuszczalnikiem razem ze ścianą, to jeszcze po naklejeniu na nią taśmy aby namalować paski zeszła razem z taśmą. Ot tak sobie postanowiła, że zafunduje mi ścianę pod tytułem biało - różowy dalmatyńczyk. Próbowałam z nią i po woli i na szybko, nic z tego, dalmatyńczyk i koniec. Więc teraz ściana wygląda bardzo artystycznie, że tak powiem, no nic pomyślałam, że coś wymyślę.
Ścianę zostawiłam więc w spokoju, aby mieć czas na przemyślenia co z nią zrobię. Zabrałam się za malowanie pozostałych trzech ścian. A dokładniej przemalowywanie. Bo jak każdy wie, kolor na pudełku i wszystkich próbnikach w sklepie i tak dalej zawsze tysiąckroć odbiega od oryginału. Czasem mi się wydaje, że w fabryce siedzi sobie taki pan i mrucząc pod nosem: "temu damy troszkę czarnego, temu niebieskiego, aaa ten niech maaaa pomarańczowe paskudztwo" dolewa do gotowych już farb pipetą barwniki. Takim to więc cudem kupiony wcześniej jasny szary okazał się mroczno, jaskiniowym ciemnym szarym, przez co pokój młodej wyglądał jak jaskinia bazyliszka.
Ty razem zainwestowałam już w sprawdzony kolor. Ochoczo zabrałam się z wałeczkiem za malowanie. Mimo zapasu farby w postaci półtora pudełka, okazało się, że zabrakło mi na dwie ściany na drugie pociągnięcie. Widać ściana spragniona była*. No cóż, więc w Hanię i do sklepu. Tutaj nie miła niespodzianka, koloru tegoż nie ma. No cóż szybka rundka po mieście. I co i co za zaścianek, nigdzie nie ma tej firmy i tego koloru, a firma znana z reklam i tak dalej. No cóż, późno było, więc jutro poszukamy.
Dnia następnego udaliśmy się z Lubym do sklepu pewnej Pani, która jest znana z rzeczy trudnych niemożliwych. Pani mówi, że będzie ja jutro, czyli na wtorek, bo zamówi. Cud, miód, malina i orzeszki fistaszkowe.
Przybywamy następnego dnia. Pani ładnie przeprasza i mówi, że śnieg spadł i kierowca się pewnie przestraszył i nie dowiózł. ( śnieg to mocno, bardzo mocno powiedziane, bo owszem spadł, ale topniał od razu przy plus trzech stopniach ;P). Będzie jutro, bo jak nie to ona sama po to pojedzie. No ok. więc czekamy.
Dzień następny. Stawiamy się po zamówioną farbę. Oj znów pan nie dowiózł. Ech. No cóż zostawiamy numer telefonu Pani i prosimy o kontakt jak będzie farba przy czy prosimy, żeby była do piątku, bo bardzo nam zależy, żeby skończyć to w weekend.
Jest piątek. Telefonu ani widu ani słychu. Może Pani numer pogubiła czy jak. No nic podjedziemy. No cóż nie ma. Pewnie kierowca sobie długi weekend zrobił. Kurczaczek, szybka analiza. Koszalin i koszt benzyny czy nowa farba o podobnym odcieniu i Kołobrzeg. No cóż nowa farba wygrała.
Szybko do innego marketu, kolor podobny wybrany i jeszcze gratisik w postaci dwóch kubełków białej farby. Superrr.
Sobota, czas malowania. Maznęłam jedną ścianę. Coś ciemny ten kolor. Hmmm. No, ale malujemy. Ufff po godzinie wysechł, rozjaśniał super, ale też lekko pod fiolet zalatuje. Jasny szary, ciekawe....... Chyba tym razem Pan w fabryce farb pobawił się fioletem.
Gdy już całość wyschła, okazało się, że ten kolor jest znacznie lepszy od poprzedniego jasnego szarego. Czyli szczęście w nieszczęściu. Dzięki temu, że zabrakło farby kupiliśmy ładniejszy kolor.
Została jeszcze paskowa ściana, a i tutaj wpadliśmy na pomysł z młodą. Zrobimy fototapetę. Coś co młoda sobie wybrała. Pięknego kota ;) Już widzę minę sierściuchów jak zobaczą swoją wersję w rozmiarze super - mega XXXXL.
* tak tak użyłam gruntu, ba nawet głęboko penetrującego :)
Ps. Wniosek z tego prosty, nie ma co płakać, zawsze wyjście się znajdzie, a czasem nawet lepiej wychodzi ;)
Komentarze
Prześlij komentarz