Otwórz się ... śmietniku???!!!

Miejsce akcji : obejście 
Czas akcji : poranek
Osoby : Ja, luby, uwięziony biedak i york lub świnka morska. 

    Czas wybrać się do miasta i załatwić parę spraw. Jak zawsze wesoło o poranku jak sarenka, którą dopadło stado wilków brykam sobie po schodach. Wybiegam z klatki radośnie jak skowronek po wizycie w wirówce. 

    Jak ja kocham poranne wstawanie. Po ilości ludzi na podwórku widzę, że jednak większość nie podziela mojego entuzjazmu, hmmm jak tak można smacznie sobie spać w ciepłym łóżeczku, no nie rozumieeeemmm.

   Zerkam na mego lubego, brykającego obok mnie radośnie. Cholera dlaczego on lubi rano wstawiać. Będę musiała z nim nad tym koniecznie popracować po dobroci, a jak nie pomoże, to zawsze zostaje metoda brutalnej perswazji.

    Na środku podwórka stoi blaszany śmietnik. Taki zwykły z falistej blachy, u góry z siatką. Stoi tam już od dawna, więc to żadna nowość,  ale wystająca z niego smycz to już coś zupełnie innego. Owa smycz po jednej stronie zakończona jest czymś małym z futrkiem,  więc zgaduję, że to york lub ewentualnie nastała nowa moda wyprowadzania świnek morskich na spacer.

    Ale jak każdy porządny,  dobrze się prowadzący kij ma dwa końce, tak smycz też powinna gdzieś drugi koniec mieć. Zakładając, że tym razem nie mam do czynienia z kotem Schrodingera, smycz musi się kimś kończyć w śmietniku. I tym razem się nie myliłam, gdyż zza siatki w śmietniku widać czyjąś twarz, dość mocno do niej przylgniętą. Cholera, a już oczami duszy widziałam nobla za potwierdzenie teorii nieoznaczoności. Ech. Osobnik w śmietniku coś tak coraz mocniej się w tą siatkę wkleja i coś macha i krzyczy do mnie. Rozglądam się za lubym, niech to, czy zawsze w takich przypadkach musi wyrzucać śmieci w naszym śmietniku? ! No cóż, trzeba zobaczyć co ten biedak chce.

    Parę metrów od śmietnika wszystko stało się jasne, gdy zobaczyłam klucze od śmietnika w zamku na zewnątrz. Ich właściciel był wewnątrz, a york stał przed, dziwnie zadowolony.


    Nie pozostało mi nic innego niż zostać rycerzem na białym rumaku i uwolnić biedaka. Coś czuję, że york pójdzie dzisiaj spać głodny, albo czeka go pracowity miesiąc nauki otwierania śmietnika. Na co wszystko pojawił się mój luby wielce zdziwiony, dlaczego mi tak wesoło. 

    Nie wiem skąd on ma ten talent, ale zawsze omijają go takie historie. Od razu doceniłam moje dwa futrzaki, a dzień stał się jakiś taki weselszy.

PS. Mam nie pisać,  że mój luby je mandarynki podczas kąpieli w wannie, więc o tym nie pisze i o jabłkach też nie nic nie piszę.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it