Ekipa remontowa od rzeczy bardziej lub mniej możliwych

Miejsce akcji: W chatce Wiśniowych ludków
Osoby: Ja i panowie specjaliści od robót różnego typu
Czas akcji: pewien bliżej nie określony deszczowy poranek (dość niedawno)

Wstałam jak codziennie rano, to już taki mój nawyk, wstawanie z łóżka,  dość uzależniający. Powlekłam swoje pół przytomne ciało i jeszcze śpiący mózg w stronę łazienki. W miedzyczasie moja świadomość odnotowała dalekie pukanie. Zieew to jeszcze pewnie sen..ziewww, ale pukanie stawało się coraz głośniejsze oraz coraz bardziej natarczywe. Hmmm to chyba jednak rzeczywistość i chyba ktoś do drzwi się dobija. Zieeww, otwórz się sezamie nie działało, więc już byłam pewna, że to nie sen. Zmieniłam kierunek ruchu jednostajnego i po dużej paraboli zwróciłam w stronę drzwi, powtarzając sobie w duchu nie zapomij spodni kobieto,  nie chcesz kogoś wysłać na tamtą stronę na zawał. Zerkam w judasz (nie w tego od biblii i zdrady) a tam moi koledzy, drodzy panowie od robót mniej lub bardziej do popsucia. Ojej kawy im zabrakło czy jak? A co tam raz kozie śmierć,  pomijając sytuację ze znajomymi nekromantami. Otwarłam wrota mego domu, ówcześnie siedem razy upewniłam się,  że mam spodnie,  wzrokowo i dotykowo.
"Taaak ?" - z uśmiechem powitałam panów.
"Bo my tutaj, że wie pani, ktoś zgłaszał, że grzyb w kuchni, że usunąć" - wyszczerzył się do mnie pan w wersji starszej.
Hmmmm grzyba nie mam, nie widziałam nigdzie podgrzybków, ani muchomorów. Huba drzewna to chyba tylko ewentualnie na drapaku u kotów mogła się zagnieździć. No ale cóż,  może to nasi poprzednicy, co prawda mieszkali tutaj dwa lata temu, ale wszyscy wiemy jakie tempo lub jego brak panuje w naszym kraju. * No niech działają. Już chciałam zażartować sobie, czy mają śrubokręt hihi, ale co tam może lepsza okazja się trafi, bądźmy cierpliwi. Panowie wyposażeni w wiertarkę z wiertłem tak z 16 cm pognali do kuchni. Wyjaśnili mi po krótce, że to jak plombowanie. Wywiercą dziurkę,  dadzą trutkę w mur i zaplombują. No ok róbta co chceta tylko posprzątajta potem. Po 10 minutach wiercania nastała 5 minutowa cisza. Coś długo idę sprawdzić co popsuli i teraz myślą co mi za kit wkleić, że na przyklad ta lodówka drzwi na pewno nie miała. Wchodzę i widzę dwóch Hawking'ów jak podziwiają mój kontakt przy podłodze niczym obraz damy z łasiczką. Myślenie aż dało się wyczuć w powietrzu,  te małe drobinki strzępek myśli unoszące się wszędzie dookoła tylko to potwierdzały.
"Taaaak?"- to moje ulubione sarkastyczne pytanie.
Ze zlepku słów typu no nie wiemy, gdzie jest, czy wiercić, wywnioskowałam, że kontakt jest blisko podłogi i oni nie wiedzą czy jest prąd czy go nie ma w tym miejscu. Dziwnym zrządzeniem losu, ten los to jednak potrafi, miałam w domu takie magiczne pudełko co pika jak jest w ścianie kabel z prądem. Podałam ów to cudo panom, spojrzeli się na to jak na święty grall, albo wygrany bon z konkursu biedronki, ktoś kiedyś mówił,  że widział,  ale to tylko legendy. Konsternacja zapadła, myślą,  myślą,  nawet zbytnio boją się to trzymać,  a nóż zmieni się jak transformers w coś żywego i myślącego? ??
- "To może pani sprawdzi? ??" - wydusił z siebie szefo po chwili myślenia.  Ech no dobrze. Wzięłam pudełko,  nacisnęłam duży i jedyny przycisk na nim, po czym przyłożyłam je do ściany w miejsu, gdzie panowie chcieli wiercić. Pudełeczko zapiszczało przeraźliwie i zaświeciło na czerwono, więc poinformowałam uprzejmie panów,  że tu jest prąd. Odpowiedź zwaliła mnie z nóg,  a co najmniej skłoniła do przemyślenia wybrania się do laryngologa.
-"To co wiercimy???"
Hmmm samobójcy czy jak??? Jedno spojrzenie z mojej strony typu - porąbało was totalnie ? I panowie szybko zmienili zdanie. I w uśmiechach i życzeniach miłego dnia zniknęli szybciej niż pieniądze z mojego konta co miesiąc po 15-tym 😆 Nawet nie zdążyłam im kawy zaproponować,  tak im jakoś raptem dziwnie śpiesznie było, że zostawili mi całą piankę w prezencie. Nie mogę już doczekać się ich następnej wizyty,  może zawał serca, bo zapomnę się ubrać hihihi.

*minęły ze dwa lata, a ja odbieram pocztę do 10 innych osób,  na pytanie na poczcie co zrobić, jak im to odesłać itd. Pani radziła mi to do kosza wrzucać - taaaaK 😈

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it