Napad z obrazkiem w ręku

Piątek.

Wyczekiwany, upragniony i wymodlony. Tylko dlaczego dzisiaj muszą mnie ludzie drażnić. Z reguły nie mam nic do nikogo, ale dzisiaj jakoś wszyscy na raz się zeszli.

Zaczęło się od Pani pt.: czy nie wie pani gdzie tutaj jest...? (wstawcie sobie z listy: lekarz, fryzjer, specjalista, rolety, sąsiad, energa, usg, medycyna, krawcowa itd....) średnio raz dziennie robię za informację. W końcu można mieć dość.

Następne było nietypowe zapytanie. Nie to, że coś w tym złego, ale podziwiam ludzi za to co potrafią wymyślić. Naprawdę. Od wycieraczek samochodowych z logo poprzez robota kuchennego z grawerem kończąc na drukowanych panelach do salonu. Ze dwie godziny zawsze kombinuję po czym oczywiście okazuje się to dla Klienta za drogie.

Do trzech razy sztuka się mówi. Widzę więc przed drzwiami pana z teczuszką jak pakuje pieniążki do portfela i wygrzebuje zmasakrowany obrazek. Ojoj już wiem, nieee myślę sobie, nie dzisiaj, daj sobie na luz i do mnie nie wchodź. A gdzie tam, wbija dzierżąc obrazek niczym miecz w walce pod Grunwaldem. I oczywiście co ja głupia sobie myślałam, że zapyta się czy mam czas, czy nie jestem zajęta. O niee no bo po co być kulturalnym. Pan niczym katarynka na jednym oddechu zaczął strzelać niczym karabin maszynowy, że dla chorego dziecka, że zbierają, że obrazek kupić itd. Tyle zrozumiałam, zanim zdążyłam mu przerwać. Usiłowałam mu powiedzieć, że nie mam pieniędzy. Ale focha to miał chyba z założenia. Na początek zdania przepraszam, ale nie.... naburmuszył się jakby miał za chwilę eksplodować. Wymamrotał coś pod moim adresem pod nosem, niestety brzmiało to tak trochę jak voodoo czy rzucanie klątwy, czyli kolejna do kolekcji, niedługo zacznę je alfabetycznie układać. Po tym wszystkim obrócił się na pięcie i wymaszerował wielce obrażony. 

Cóż, pewnie czeka mnie za to piekło, a w najlepszy razie czyściec, chociaż bliżej mi do wiary w reinkarnację. Więc już kotem nie zostanę w przyszłym wcieleniu, pewnie jakąś modliszką czy gorzej słoniem. Tak czy siak, nie daję na zbiórki charytatywne, pomóc mogę moim wkładem, czyli pracą. Tak samo krew mnie zalewa jak ktoś mi wrzuca na tablicę posty w typu pomóżmy zbierać itp. Ja rozumiem, że w tym kraju ciężko jest. Aczkolwiek jakby wszyscy ci którzy wysilają się tak na swoich twarzotablicach, zaangażowali swoje siły w walkę o lepszą opiekę medyczną, zapewne by było lepiej, ale przecież najlepiej kliknąć udostępnij i zaśmiecić komuś tablicę. Pięć sekund i poczucie, że trzeba pomagać oraz wyrzuty sumienia uspokojone. 

Coś czuję, że popołudnie nie będzie lepsze, dzisiaj w planach spotkanie dwóch samców alfa, idę szukać dmuchanego basenu i gotować wodę na kisiel, oj będzie się działo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wciągające plażowe piaski

Mazurek Dąbrowskiego

WC I'm lovin' it