Prognozowane dwa kółka
Klasa młodej wymyśliła sobie wycieczkę. Wcale nie byle jaką tylko rowerową. Pominę już fakt, że tymi rowerami mieli dojechać na paintball, czyli masakra szóstoklasistów przy pomocy kulek z farbą. Nawet nie chcę myśleć co ekipa trzynastolastków może wykombinować przy pomocy kulek z farbą.
Co do czego trzeba było w końcu przygotować rower dla młodej. Zamówiliśmy więc niezbędne rzeczy w tym koszyczek na bidon. Ale do przymocowania był jeszcze przedni błotnik, bo sprzedawca zapomniał, że do mocowania używa się śrubek, a nie śliny. I weź tu bądź mądry i pisz wiersze znaczy się narysuj sobie śrubki. Tak tak wiem, że, najłatwiej pojechać lub zwrócić się do sprzedawcy, pod warunkiem, że się go zna. A można, tak można nie znać sprzedawcy, na przykład wtedy, gdy się coś wygrywa.
I takim oto cudem potrzebowałam śrubek. Niby takie banalne, cztery śrubki. Pojechać, kupić i gotowe. Szybka akcja do sklepu z budowlanym asortymentem pod znakiem muszkietera. Pogrzebalim w śrubkach, te za długie tamte za grube. Ale padł idea, jechać do rowerowego, kto inny jak oni będzie miał śrubki.
Relacja z drugiej ręki. Ja czekałam w samochodzie, a młody bywał.
Sklep numer jeden.
Krótko i na temat, nie sprzedają samych śrubek. No nic jedziemy dalej.
Sklep numer dwa.
Pani nie wie jakie to śrubki. Eee poważnie? ?!!! Trzeba przyjechać z rowerem i serwisant dobierze, eeeee. Zebrałam szczękę ze zdziwienia bo jak żyje pierwszy raz słyszę że są różne śrubki do przykręcenia bidonu i błotnika. Ale co ja tam wiem, ja tylko kilkanaście lat serwisowałam własny rower, począwszy od rozłożenia go i złożenia. Widać i tak mało wiem. No nic next one.
Sklep numer trzy.
Tutaj przynajmniej pan wiedział, że śrubki to żadna filozofia, ale uwaga nie mają pojedynczych. Jak oni serwisują rowery?? Nie wiem. Może gorąca modlitwą? Albo super glue? Nawet moja wyobraźnia się poddała. Ale bynajmniej tutaj dali radę jedźcie to narzędziowego, tego co wszystko ma i akurat jest po drugiej stronie miasta. Ech czego to się nie robi dla dzieci, a dokładniej dla świętego spokoju od ich marudzenia.
Sklep numer cztery.
Przetelepaliśmy się przez miasto. Odstaliśmy swoje w korkach. Zajeżdżamy, a tam parking widmo. Ani jednej bryki, ani jednego roweru, nawet hulajnogi. Damn it. Na liście ostatni sklep z narzędziami w centrum. Mamy dwadzieścia minut do osiemnastej, ogarniemy.
Sklep numer pięć.
Po przetelepaniu się przez pół miasta. Strąbieniu jegomościa ze Szczecina, dla którego wszelkie znaki na niebie i ziemi, a w tym te poziome i pionowe nic nie znaczyły i postanowił zajrzeć śmierci w oczy jadąc pod prąd, dotarliśmy na miejsce. Nawet jeszcze dziesięć minut nam zostało. I co z tego, sklepowy zamknął Lubemu drzwi przed nosem. Cudownie. Pozostało znieść żale młodej. Na co luby wpadł na pomysł, żeby ze starego roweru młodej śrubki wziąć.
Dobrze, że trzymałam kierownicę, bo inaczej bym trzymała szyję Lubego. Taki to nastrój dopadł mnie po półtorej godziny zwiedzania miasta.
Zajeżdżamy do domu, a młoda na to, że pani odwołała wycieczkę. Nie nooo serio???? To nie żadna ukryta kamera?
Trzy razy upewniłam się, że mnie uszy nie mylą, że można odwołać wycieczkę rowerową dzień przed.
Powód? Uraz fizyczny? - nieee, problemy organizacyjne? - nieee, zachowanie dzieci? - też nieee. Uwaga fanfary, orkiestra tusz. Dzisiejszym zwycięzca jest prognoza pogody. Tak. Pani oglądała prognozę pogody i powiedzieli, że będzie burza. Tak, serio, nie żartuję.
Prognoza pogody. Same z siebie sprawdzają się w 80% , a dla Kołobrzegu maks . w 70%. Mało tego burze mają najmniejszą sprawdzalność nawet rzędu 5-15%. Zresztą po co dane. Prognoza to prognoza czyli zgadujemy ze znaków na niebie i ziemi. Zawsze jest te 15%, ale tak od razu z góry? ??!!!
I weź tu człowieku wyjaśnij dziecku, że nauka swoje, a ludzie swoje.
Komentarze
Prześlij komentarz